Wyobraź sobie że ty i twoja klasa postanowiliście zrobić miły prezent koledze, który od dłuższego czasu przebywa w szpitalu. Napisz dedykację, którą moglibyście dołączyć do upominku. Zawrzyj w niej elementy życzeń. PILNE! DAJE NAJ! AŻ 25 PUNKTÓW!. Question from @Rybcia2956 - Gimnazjum - Polski
Piękne Rocznice Ślubu Kilka dni temu moi Rodzice obchodzili 50-tą Rocznicę Ślubu i ta okazja natchnęła mnie do napisania tego artykułu. Mieszkam z Rodzicami, więc mogę obserwować ich oraz relacje budujące ich miłość. Jednak pisząc ten artykuł nie będę przytaczać niczego osobistego, dotyczącego moich Rodziców, czy mojego małżeństwa. Chociaż w tamtym roku też obchodziłam ważną rocznicę, bo 25-lecie Ślubu. Tak więc my mieliśmy Srebrne Gody, a Rodzice Złote Gody. Muszę tylko jeszcze wspomnieć o Teściach, bo Oni swoją miłość pielęgnują wspólnie już 63 lata! Zawsze jestem pod wrażeniem tak długich staży małżeńskich. Wzruszają mnie starsze osoby i widok, jak o siebie dbają. To dla mnie niewiarygodne, że czasem miłość może tyle trwać. Wiem, że zaraz zarzucicie mi, że to już przyzwyczajenie, a nie miłość, ale często widzę, że ludzie starsi bardziej okazują sobie miłość i szacunek. Czują chyba, że nie ma już czasu na kłótnie i pretensje. Bardziej doceniają to, co mają. Z szacunku do Rodziców i Teściów oraz do mojego Męża, nie napiszę niczego co ich dotyczy i mam nadzieję, że to zrozumiecie. Nie znaczy to jednak, że nie napiszę o niektórych moich odczuciach. Może już zauważyliście, że często wyrażam swoje zdanie na różne tematy, a tym razem tematem jest miłość. Przytoczę też parę przykładów z życia moich znajomych, którzy dla Was i tak będą anonimowi. Mam nadzieję, że te przykłady sprawią, że zastanowicie się chwilę i może zobaczycie siebie i swój związek w przytaczanych historiach. Wszystkie dotyczą okazywania uczuć, często zbyt publicznego, bo zauważam, że ostatnio modna robi się “miłość na pokaz”. Miłość to uczucie, za którym tęsknimy, marzymy by przydarzyła nam się prawdziwa piękna miłość, taka bajkowa. Tylko, że życie to nie bajka i nie zawsze nasze wyobrażenie miłości, pokrywa się z miłością, której doświadczamy. Tak wiem, zdania oklepane, które nie raz czytaliście. Ale mam wrażenie, że zwłaszcza ostatnio zrobiła się jakby moda na miłość. Może się mylę, ale parę lat temu była moda na bycie singlem, a teraz obserwuję, że nie wypada powiedzieć, że jest się osobą samotną. Pamiętajcie, że to moje odczucia i mogę nie mieć racji, ale zauważam to głównie w mediach, które często są dla innych wzorem do naśladowania. Coraz więcej jest programów dla par, coraz więcej wywiadów znanych osób na temat związków. Często zauważam też programy, w których afiszowanie miłością jest bardzo nachalne. To nie jest tak, że ciągle oglądam telewizję, bo tak naprawdę, to nie ma w niej czego oglądać. Ale jeśli już, to trafiam na programy, w których para ciągle trzyma się za ręce, chociaż widać, że im niewygodnie. Ciągle słyszę “niunianie”, “żabkowanie” i inne tego typu “misiaczkowanie”. Ale czy to jest prawdziwa miłość? Czy miłość jest na pokaz? Bo co chodzi o to, żeby wszyscy widzieli? A kiedy już widzę tak zwanych celebrytów w takiej roli lub na okładkach gazet, to nie wróżę tym związkom niczego dobrego. Obserwowanie, że u innych tak wygląda miłość, może nas zniechęcić do naszego związku. Bo przecież inni mają tak pięknie, a Ty tak nie robisz. Czy Ty mnie w ogóle kochasz? Prawdziwa miłość, czy miłość do siebie? I tutaj zaczyna się pierwsza z historii, które chcę Wam przytoczyć. Przysięgam, że nie są to fragmenty z romansów, tylko prawdziwe sytuacje z życia, które udało mi się zaobserwować. Tak się składa, że wszystkie dotyczą koleżanek z dwóch moich poprzednich miejsc pracy. Jedna z koleżanek, dajmy jej na imię Kalina, była w długim kilkuletnim związku, jeszcze nie małżeńskim. Wszyscy uważali, że musi być naprawdę szczęśliwa, bo on tak ją kocha, że świata poza nią nie widzi. Czemu tak myśleli? Często przychodził po nią pod pracę i czekał z wielkim bukietem kwiatów, z największą bombonierką, w czasach, kiedy trudno było je kupić lub z innymi prezentami np. maskotkami. Stał tam i czekał, tak żeby wszyscy widzieli, że on czeka, kocha, obdarowuje. Bo to taka piękna miłość. Ale nie wszyscy wiedzieli, że on faktycznie kochał, ale siebie. Robił to na pokaz, żeby inni widzieli, jaki jest wspaniały, jaki opiekuńczy, troskliwy i hojny. Dość, że przychodzi po swoją ukochaną, żeby nie musiała sama wracać, to jeszcze przynosi prezenty. Normalnie ideał. W międzyczasie “Ideał” potrzebował nowej publiczności, więc co rusz angażował się w nowy związek, żeby i tamta publiczność go podziwiała. Bardzo często prowadził podwójne życie. Kalina dość długo to znosiła, aż w końcu zakończyła ten związek. A co zrobił “Ideał”? Kupił 25 róż, przyszedł do jej pracy i klęcząc na korytarzu płakał i prosił, żeby do niego wróciła. Wszyscy to widzieli, wszyscy mu współczuli, bo on ją tak kocha, to taka piękna miłość, a ona niewdzięczna go nie chce. Co za durna dziewucha, o co jej chodzi? Prawdziwie okazane uczucia Razem z nami pracowała też powiedzmy Malwina, która nie raz żaliła mi się, że zazdrości Kalinie. Tak bardzo chciałaby, żeby jej, wtedy już mąż, chociaż raz przyszedł po nią do pracy z kwiatami. Marzyła też o kwiatach i prezentach bez okazji, a jeszcze gdyby ktoś to zobaczył, Matko pękłaby z dumy. Zastanawiała się, czy on ją w ogóle kocha i czy to małżeństwo sprawiło, że jest jak jest. Normalnie, nudno, monotonnie. Kiedy poznała prawdziwą historię Kaliny, czuła rozczarowanie. Ale zrozumiała, że nie tak powinna wyglądać miłość. Miłość nie jest na pokaz, miłość jest w gestach, słowach, codzienności. Powiedziała mi wtedy mądre słowa, które często wspominam: “Wiem, że nie jest wylewny i nie lubi robić niczego na pokaz. Ale wiem też ile kosztuje go okazanie mi miłości i wiem, że innej kobiecie też nie potrafiłby tego okazać. Jak ma dawać mi i innej, to niech nie daje wcale”. Cieszyła się z drobnych gestów i słów, takich tylko dla niej. Doceniała je zwłaszcza dlatego, że zdarzały się rzadko. Najmilej wspominała dzień, w którym z pod kurtki wyjął bukiecik polnych kwiatków, które specjalnie dla niej zerwał. Schował je pod kurtką, żeby sąsiedzi nie widzieli, popłakała się ze szczęścia. I wiedziała, że to jest miłość, że on ją kocha i nikt nie musi tego widzieć. Czy to jeszcze miłość? Przytoczę jeszcze jedną, już ostatnią historię dotyczącą afiszowania miłością. Pracowałam kiedyś z koleżanką, niech ma na imię Ksenia. Bardzo często dzwoniła do męża lub on do niej, bo to taka piękna miłość, a oni tak za sobą tęsknią. Bardzo raziło mnie i pewnie nie tylko mnie, ciągłe słodzenie sobie nawzajem. Ale najbardziej kłuło mnie wyznawanie miłości na zakończenie każdej rozmowy. Jeśli jeszcze rozmowa wyglądała mniej więcej tak, bo on wracał z delegacji, to było to dość normalne: ”Jedź ostrożnie, tęsknię i kocham Cię”. Ale jeśli chodziło o zwykłe codzienne sprawy, wyglądało to co najmniej komicznie i powiem szczerze, często czułam się zażenowana: ”Odbierz małą z przedszkola, kocham Cię”, “Jak pralka skończyła to powieś pranie, kocham Cię”, “Obierz ziemniaki i kup schabowe na obiad, kocham Cię”. Parę lat później pojawił się ktoś trzeci, kto powiedział… “Kocham Cię”, tylko te słowa inaczej brzmiały i co innego znaczyły. Sprawiły, że serce się rozpłynęło, a miłość nabrała innego koloru. Zaczął się dramat, bo przecież tyle lat razem, bo przecież dziecko, bo przecież to miała być miłość aż do śmierci. Wzajemna wdzięczność pogłębia miłość Nie mam już dla Was więcej historii, ale myślę, że sami obserwujecie podobne. Często można zauważyć pary, okazujące sobie uczucia tak, żeby wszyscy widzieli jak bardzo się kochają. Wiem, że ważne jest to, żebyśmy czuli, że w naszym związku jest jeszcze miłość, ale ją można okazać na różne sposoby, niekoniecznie afiszując się na ulicy czy w portalach społecznościowych. Nie twierdzę też, że odrobina czułości w towarzystwie innych osób jest zła, ale powinniśmy robić to z umiarem. Takie okazywanie uczuć, bez nachalnych i krępujących dla innych gestów, pomaga scalić związek i na nowo rozpalić miłość. No bo kto nie chciałby choć przez chwilę zostać pochwalony i doceniony przez partnera w towarzystwie. Jeśli Ona pięknie wygląda, przytul ją czule, dla innych to będzie znak, że jesteś dumny z takiej partnerki. Ona poczuje się jeszcze bardziej atrakcyjnie i na pewno będzie to mile wspominała. Jeśli On zrobił coś czym Ci zaimponował, opowiedz o tym w towarzystwie. Chociaż będzie się wzbraniał “Oj przestań”, to tak naprawdę, mile połechcesz Jego ego i będzie o tym pamiętał. Kiedy w kręgu bliskich sobie osób, tak delikatnie okazujemy wzajemną miłość, mamy większe szanse na zbudowanie dłuższego związku. Pogłębia to bliskość oraz wzajemną wdzięczność za to, że zostaliśmy docenieni. Tuszowanie problemów w związku Zastanawiające jest jeszcze to, po co pary tak bardzo obnoszą się swoją miłością. Czy to wspomniana już przeze mnie moda, czy może obrona przed ewentualnym rozstaniem? Myślę, że pary które naprawdę się kochają, nie muszą krzyczeć: ”Patrzcie, jaką mamy piękną miłość!”. One żyją dla siebie i nawet jeśli przychodzą ciche dni wiedzą, że te szybko miną, że wystarczy wysłuchać, zrozumieć, wybaczyć… Mają też więcej pokory i czasem boją się, że zbytnie afiszowanie miłością, może coś zmienić, boją się, że coś stracą, zapeszą. Są też pary, które wstydzą się przed innymi i wolą ukrywać uczucia tylko dla siebie i cieszyć się tylko swoim towarzystwem. Mam wrażenie, że pary, które za bardzo obnoszą się ze swoją miłością, próbują coś ukryć, zatuszować, że w ich związkach dzieje się coś złego. Może gdy są sami, wcale nie jest tak słodko, może częściej nie potrafią się dogadać? Ale przecież publicznie nie będą o tym mówić, lepiej pokazać “piękną miłość”. Wolą udawać, że jest idealnie, nawet jeśli czują, że tak naprawdę ten związek ich nie uszczęśliwia i być może nie ma sensu ciągnąć go na siłę. Nie chcą też się rozstawać, bo co ludzie powiedzą, a trwanie w takim związku, zaczyna ich pomału wyniszczać. Sposób na długi związek Oczywiście może być też tak, że dwoje ludzi naprawdę się kocha i po prostu lubi publiczne okazywanie uczuć. Jest im to zwyczajnie potrzebne do budowania relacji. Może kiedy w towarzystwie okażą wzajemną miłość, ona rozpala się nowym płomieniem. Może towarzystwo innych, traktują jak przysłowiową zapalniczkę. Wdzięczność za wzajemne czułości sprawia, że w partnerze widzą atrakcyjną osobę, w której potrafią zakochać się na nowo. I być może tylko w ten sposób okazywane uczucia, dają im szansę na długi piękny, związek. Poruszyłam dzisiaj dość osobisty temat, dotyczący najważniejszego dla ludzi uczucia. I chociaż niektórzy będą się zarzekać, że miłość nie jest im potrzebna, to jednak człowiek w swojej naturze potrzebuje miłości, która jest równie ważna jak potrzeba przytulania. Zresztą obie te potrzeby się ze sobą łączą. Możliwe, że kogoś uraziłam tym artykułem, za co przepraszam. Liczę się też z tym, że możecie mieć odmienne zdanie od mojego. Jeśli chcecie podzielić się swoimi refleksjami na ten temat lub może chcecie opowiedzieć swoją historię, to gorąco zapraszam do komentowania. Nie obawiajcie się, że komentujecie coś publicznie, bo jednak takie komentowanie jest anonimowe, a nie publiczne jak miłość na pokaz. Ana Może zechcesz komuś polecić...
W dramacie jednak pojawia się także czas symboliczny, odnoszący się do momentów przełomowych, jak oczekiwanie na odrodzenie, na początek czegoś nowego. Sensu takiego pozwala domyślać się data wydarzeń - przełom wieków. Ale również zaślubiny, wesele odnoszą w jakiś czas mistyczny, czas nadziei, początku, wyczekiwania.
Na całkowicie nowy kodeks pracy musimy jeszcze poczekać. Na razie szykuje się poważna jego nowelizacja. To już pewne - będą nowe urlopy zapisane w znowelizowanym kodeksie pracy jeszcze w tym roku! Formalnym powodem szykowanych rewolucyjnych zmian w kodeksie pracy jest konieczność wdrożenia do prawa krajowego unijnych dyrektyw dotyczących zatrudnienia i rodzicielstwa. Pierwsza nakazuje zrównanie w prawach osób zatrudnionych na podstawie różnych umów o pracę – w tym zwłaszcza umowy o pracę na czas określony. Drugi – danie dodatkowych uprawnień ojcom zajmującym się zmieni się prawo pracy w 2022 roku? Będzie całkiem nowy kodeks pracy? Może dłuższe urlopy i to jednakowy wymiar urlopu dla wszystkich? Spekulowano, że odpowiedź zapadnie w sobotę 4 czerwca w czasie konwencji PiS. Przed nią trwały dyskusje o nowych obietnicach, które rządząca partia ma złożyć, a wśród nich obietnica dodatkowych urlopów. Nic takiego jednak się nie zdarzyło, tym niemniej prace w rządzie nad nowelizacją kodeksu pracy są finalizowane i zapowiadane od pewnego czasu zmiany w formie projektu ustawy nowelizacyjnej mają lada moment trafić do pracy po zmianach: dodatkowe urlopyAbsolutną nowością będzie 2-dniowy urlop na opiekę nad członkiem rodziny, który uległ wypadkowi albo z innej przyczyny wymaga takiej opieki. Urlop ma być płatny – w wysokości połowy stawki dziennej. Inny nowy urlop – tym razem bezpłatny – to 6-dniowy urlop na opiekę nad niesamodzielnym członkiem rodziny. Taki urlop przysługiwać ma co rok. Rewolucyjną zmianą w już istniejących uprawnieniach pracowniczych jest wydłużenie o dwa miesiące urlopu rodzicielskiego. Dodatkowo można będzie w jego ramach wydzielać urlop nowość w kodeksie pracy: umowy na czas określony pod ochronąPo zmianach w kodeksie pracy zdecydowanie trudniej będzie rozwiązać umowę o pracę zawartą z pracownikiem na czas określony. Obecnie taką umowę, o ile nie zapisano innych postanowień w jej treści, na mocy ogólnych przepisów kodeksu pracy można rozwiązać bez wypowiedzenia. W nowym kodeksie pracy będzie obowiązywała zasada, iż podobnie jak to już jest w przypadku umów o pracę na czas nieokreślony, do wypowiedzenia umowy będzie niezbędne zwalniany pracownik nie będzie się zgadzał z treścią wypowiedzenia i zaskarży je do sądu pracy, sąd będzie mógł orzec nie tylko odszkodowanie, ale i nałożyć na pracodawcę obowiązek przywrócenia do pracy zwolnionego w tym trybie pracy po nowelizacji: czego oczekują pracownicyKodeks pracy obowiązujący w Polsce pochodzi z połowy ubiegłego wieku i gdy tylko Prawo i Sprawiedliwość przejmowało władzę w Polsce, jedną z kluczowych obietnic miało być wprowadzenie do porządku prawnego zupełnie nowego kodeksu pracy. Mimo powołania specjalnej komisji kodyfikacyjnej nic jednak z tego nie wyszło – przygotowane przez ekspertów projekty trafiły do ministerialnej zmian w prawie pracy, jest znacznie więcej, niż ma je wprowadzić najnowszy projekt. Przede wszystkim wciąż pilnej regulacji wymaga praca zdalna, a także inne okoliczności bezpośrednio lub pośrednio z nią za pracę z domu. Wśród regulacji związanych z home office jest oczekiwanie ze strony pracowników ustalenia ekwiwalentu za pracę z domu: wykorzystywany prywatny sprzęt, zużytą dodatkowo energię elektryczną itp. Przepis powinien być jasny i klarowny, ustalający precyzyjnie kwotę takiego ekwiwalentu i jednoznacznie zwalniający go ze wszelkich obciążeń do bycia off. Jasno i klarownie powinny być artykułowane w zmienionym prawie pracy zasady – łącznie z karami dla pracodawców za ich łamanie – rozdzielające czas pracy w domu od czasu prywatnego. Obecnie coraz więcej pracodawców łamie te zasady wymagając od pracowników – nie tylko zresztą na pracy zdalnej – odbierania telefonów służbowych czy służbowych e-maili o dowolnej porze doby. Pracownicy uważają, że najlepszym rozwiązaniem byłaby opcja „off” dla telefonów służbowych i służbowych laptopów czyli obowiązek ich wyłączania po zakończeniu jasno określonych godzin do dodatkowej opieki zdrowotnej. Oczekiwana jest zmiana przepisów dotyczących ochrony pracownika – chodzi przede wszystkim o rozwiązania dotyczące tzw. wypalenia zawodowego oraz wyraźnie wskutek pandemii ujawnionego trendu do pojawiania się u pracowników problemów ze zdrowiem psychicznym. Oczekiwane są zmiany w zakresie badań profilaktycznych, listy chorób zawodowych, zasad nieodpłatnej opieki zdrowotnej ze strony pracodawcy prawo pracy: planowane zmiany w przepisachObecnie szykowane przez rząd zmiany tylko częściowo zasługują na miano „rewolucyjnych”. Mierząc je z zakresem pilnych potrzeb zmian w polskim prawie pracy, są jedynie fragmentem – choć jest poza dyskusją, że służą one interesom pracowników i poprawiają ich pozycję w relacjach z pracodawcami. Zmiany w Kodeksie Pracy od sierpnia - urlopy po nowemu i wdr... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Wybrana firma Ulubione. Kołobrzeg, zachodniopomorskie (0) dom weselny, restauracja na wesele. wesele od 70 do 200 osób. nocleg dla 20 osób. Idealne miejsce na Twoje wesele.Organizowanie imprez oraz spotkań biznesowych i Zabawy taneczne. (6) (0) Liczba odwiedzin: 4250. od 180 do 200 zł.
Dzisiaj w ramach naszej współpracy z Dagmarą, freakiem planowania, dowiecie się, jak planować swoją pracę. Dagmara pracuje w dwóch zawodach, łączy to z wychowywaniem dziecka i pisaniem artykułów dla nas. Zobaczcie jej patenty – bo kilka może się przydać, nawet jeśli Wasza sytuacja zawodowa jest zupełnie inna! Dagmara UhlTen artykuł jest pierwszym z kilku, w których będę opisywać organizację mojej pracy zawodowej. W jednym z pewnością nie udałoby się tego wszystkiego zgromadzić, więc dziś tytułem wprowadzenia opowiem, jak planuję działania, wykonując… dwa zawody jednocześnie. Ale o tym za moment. Na początku chciałabym podkreślić, że żaden z tych zawodów nie jest moim wyuczonym na studiach czy w szkole. O ile więc wiedzę merytoryczną zdobywałam, czytając publikacje profesjonalistów i przede wszystkim praktykując, o tyle, kiedy zaczynałam już działalność z prawdziwymi klientami, proces i organizację wypracowałam sobie sama. Warto też w tym momencie zaznaczyć, że od samego początku moja droga zawodowa nie miała nic wspólnego z tym, co robię teraz. Nigdy nie planowałam, że będę pracować jako grafik czy fotograf. Jeszcze pisząc maturę, byłam przekonana, że zostanę prawnikiem. W liceum pracowałam dorywczo w Instytucie Teatralnym i bardzo podobało mi się wszystko, co się tam działo. Wtedy gdzieś tam w głowie świtało mi, że może jestem artystyczną duszą, więc dorzuciłam sobie historię sztuki na maturze. Ale kiedy kilka minut przed egzaminem zgubiłam dowód osobisty i ledwo zostałam wpuszczona do sali, a później zdałam z wynikiem, którym nie będę się chwalić, stwierdziłam, że zostanę przy prawie… do czasu pewnej dyskusji. Ktoś mimochodem rzucił w moją stronę, żebym się nie wypowiadała na temat szkół artystycznych, skoro nie mam o tym pojęcia i w życiu bym się do żadnej nie dostała. A że jestem osobą, która bardzo nie lubi, gdy ktoś twierdzi, że nie dam rady czegoś zrobić, najdłuższe wakacje w życiu poświęciłam na naukę do egzaminów wstępnych do Łódzkiej Szkoły Filmowej. Kilka produkcji i festiwalów filmowych później zostałam mamą, która czuła, że chce być z dzieckiem w domu jak najdłużej, a jednocześnie nie mogła żyć bez pracy zawodowej. I nawet tutaj te dwa kierunki nie były moim pomysłem czy planem. Pierwsze rodzinne sesje zdjęciowe wykonywałam po prostu dla znajomych, którzy zobaczyli fotografie, jakie robiłam swojemu dziecku. Potem były chrzty, śluby… I równolegle z tym praca graficzna, która zaczęła się od jednego małego sklepu na amerykańskiej platformie. Cały ten wstęp jest potrzebny, abyście zrozumieli, czym się obecnie dokładnie zajmuję, i mieli świadomość, że podział mojej pracy wcale nie jest taki oczywisty, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że nie da się tych dwóch torów całkiem rozgraniczyć. Mimo że wykonuję dwa odrębne zawody, to mój system organizacyjny wygląda trochę inaczej. Nie dzielę wszystkiego na grafikę oraz fotografię. Dlaczego? Ponieważ mam klientów, dla których wykonuję zlecenia z obu tych obszarów i taki podział byłby bez sensu. Z tego powodu wyjaśniam, że moje dwa tryby pracy to nie praca graficzna i praca fotograficzna, ale praca dla klientów indywidualnych i dla firm. Ten system zdecydowanie lepiej mi się sprawdza. Oba te obszary działają pod moim imieniem i nazwiskiem. Nie ma osobnych marek. Jest jedna nazwa, jeden mail, jedno konto na Instagramie (gdzie portfolio miesza się z moim życiem osobistym), jeden numer telefonu i jak na razie jedna ja :). I tak pod dwoma obszarami kryją się: PRACA DLA KLIENTÓW INDYWIDUALNYCH sesje zdjęciowe dziecięce, sesje rodzinne, chrzty, śluby i wesela, sesje wizerunkowe. PRACA DLA FIRM: projektowanie graficzne/branding, fotografia produktowa, prowadzenie kanałów social media, sklep* *słowo wyjaśnienia: sklepem nazywam zagraniczną platformę, za pośrednictwem której sprzedaję projekty graficzne, presety fotograficzne, zdjęcia stockowe czy ilustracje. Założyłam ją, kiedy zaczynały powstawać moje pierwsze projekty graficzne, a nie miałam jeszcze tylu klientów, żeby wypełnić sobie cały miesiąc pracą dla nich. W większości jest to dla mnie tzw. przychód pasywny, jednak faktycznie od czasu do czasu, kiedy pozamykam inne projekty, lubię tworzyć coś nowego na sprzedaż i wiedzieć, że przez kilka miesięcy będzie to na mnie pracować. Szczególnie intensywnie robię to w kilku gorących okresach w roku i mogę już zdradzić, że pojawi się artykuł również na ten temat. Wracając do organizacji czasu. Planowanie zaczynam od rozłożenia wielkiego kalendarza rocznego i rozpisania tego, co mniej więcej będzie się działo. Możecie to zobaczyć na zdjęciach poniżej. Zaznaczam sobie „z grubsza” gorące okresy (nazywane tak z różnych względów). Na przykład okres wakacyjny to czas sesji ślubnych – wtedy jest pora na najpiękniejsze sesje plenerowe. Wiem również, że jesień to najgorętszy czas w biznesach moich klientów. Jeśli pracuję z kimś od dłuższego czasu, jestem w stanie sama przewidzieć, kiedy pojawi się więcej zleceń „na już”, bo np. zbliżają się targi, na które potrzebne będą materiały reklamowe. Rozumiecie? Rozpisując plan roczny, bardzo ogólnie staramy się przewidzieć, co, kiedy i jak NAJPRAWDOPODOBNIEJ się wydarzy. To oczywiste, że nie wiadomo, ilu nowych klientów będziemy mieć i z jakimi zleceniami. Ale bazujemy na tym, co wiemy. Zaznaczam też wszystkie najważniejsze święta i wcale nie po to, żeby wiedzieć, kiedy odpocznę ;). Są bowiem okresy w roku, kiedy powstają dodatkowe sprzedażowe materiały promocyjne. Tak rozpisany kalendarz roczny jest przez cały rok moją bazą do planowania działań, abym mogła uniknąć nałożenia się na siebie trzech bardzo pilnych spraw. Z czasem, kiedy pojawiają się konkretne daty i deadline’y czy rezerwacje sesji fotograficznych, wszystko na niego nanoszę. PS Zainspirowana Kasią z worqshop tym razem zaplanuję również czas na odpoczynek. Nigdy wcześniej tego nie robiłam! Drugim miejscem, gdzie rozpisuje już konkretne plany i zadania z obu obszarów, jest lista tygodniowa. Kartkę z planem tygodniowym mam zawsze na biurku, ponieważ jeśli dostanę telefon czy maila z pytaniem o to, czy dałoby się coś jeszcze na szybko poprawić/dorobić lub o wolny termin, to nie odpowiem na podstawie samego rozpisanego projektu. Patrząc jednak na konkretną listę zadań na ten tydzień, wiem, na co mogę sobie pozwolić. Tutaj zadania podkreślam kolorem (z rozróżnieniem na dwa obszary), a gdy otwartych projektów jest więcej, to każdy z nich dostaje swój kolor. I to by było na tyle, jeśli chodzi o miejsca, gdzie zadania czy plany z obu obszarów nie są rozdzielane. Mam mocno rozgraniczony podział plików i folderów w komputerze. Bardzo pilnuję tego, aby nie zapisywać nigdy nawet roboczych plików na szybko na pulpicie czy zostawiać w folderze „Pobrane”. Również wszystkie zdania i pracę dla klientów mam osobno rozpisane w Asanie. I tylko zadania do zrobienia na dziś pojawiają mi się jednym miejscu. Mam nawet dwa dyski zewnętrzne, aby kopie zapasowe plików były rozdzielone tak samo jak w komputerze. To nie tylko kwestia organizacji, ale również ułatwienia sobie życia: kiedy idę pracować z laptopem poza domem, biorę tylko dysk zawierający pliki, którymi będę się zajmować. I w końcu dwa osobne segregatory. Jeszcze do niedawna były to zeszyty czy planery (bo każde planowanie i rozpisywanie projektów zaczynam od kartki i długopisu), ale przy okazji tej współpracy postanowiłam przerzucić się na segregatory i nigdy już nie wrócę w tej kwestii do notatników! Na zdjęciach poniżej pokazuję Wam, jak to wygląda. Segregator to miejsce, gdzie mam TYLKO aktualne, otwarte projekty podzielone na klientów z rozpisanym postępem i czasem, jaki poświęcam na pracę. Tu notuję wszystko, co ustalam z klientami przez telefon. Drukuję i wpinam tu pliki, które powstają w międzyczasie, albo np. spisuję wizję rodziców co do sesji zdjęciowej ich dziecka, na którą się dopiero umawiamy. A kiedy dany projekt zostaje zamknięty, cały plik kartek wpinam do segregatora „ARCHIWUM”, gdzie czeka na dodanie do portfolio. Nawet sobie nie wyobrażacie, ile danych już jest gotowych i jak mocno to ułatwia pracę w przypadku, gdy znów przyjdzie mi współpracować z tym samym klientem! Bardzo polecam system organizacji pracy z segregatorami! Jeśli ktoś czuje niedosyt po przeczytaniu tego artykułu i chciałby więcej konkretnych rozwiązań (a mam nadzieję, że tak jest), to uspakajam i przypominam, że jest to pierwszy z serii artykułów na ten temat. Dobijam właśnie do 7 tysięcy znaków i dłuższego nikt by nie przeczytał ;). W kolejnych pokażę i opowiem o tym, jak organizuję pracę jako fotograf, jak planuję projekty graficzne na cały rok i jak ten roczny plan później realizuję. W obu tych artykułach zaprezentuję, jakie to całe planowanie i rozpisywanie ma przełożenie na najmniejsze, codzienne listy „to do”. (No chyba że w komentarzach pod tym artykułem okaże się, że nikogo to nie interesuje, to wtedy napiszę o tym, jak zorganizowałam imprezę, która się nie odbyła ;)). Na koniec chciałam jeszcze dodać jedno zdanie. Taka praca na dwa fronty jest momentami uciążliwa. Znaczące różnice są nawet w rozliczeniach. Trudno jest cokolwiek zautomatyzować i chwilami można się poczuć przytłoczonym, ale mam wrażenie, że to może się przydarzyć każdemu w każdej pracy. Ja teraz nie chciałabym rezygnować z żadnej z tych działalności, ponieważ obie lubię i taka różnorodność nigdy nie pozwala mi się nudzić. A jednocześnie jakiś czas temu doszło mi jeszcze jedno zajęcie, jakim jest pisanie tych artykułów. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, ale postawiłam sobie wyzwanie i wzięłam udział w rekrutacji. Jeśli Wam i #gangowiPSC podobają się moje treści, to mam nadzieję, że będzie to trwało jak najdłużej. O tym, jak powstają teksty na blog Pani Swojego Czasu, być może opowiem w odrębnym artykule!
Poprosiła też żebym w spokoju opuścił mój dom. Nie miała już wymówek. Ten dzień jeszcze się nie skończył, a już zdążyłem kogoś poznać. Tym kimś jest Król, który mieszka na planecie B325. Miałem nadzieję, że mnie czegoś nauczy, ale okazał się tyranem, gdy powiedział, iż moge ziewać tylko na jego rozkaz.
Drogie wesela to 2022 roku realia, z którymi muszą się zmierzyć młode pary planujące swoje zaślubiny. Szybujące ceny ,,talerzyka'' w restauracjach sprawiają, że branża szuka alternatyw. Coraz więcej firm oferuje wesela w wynajętych namiotach. Ile trzeba zapłacić za organizację wesela w 2022 roku? Ceny wesel jeszcze nigdy nie były tak wysokie jak w 2022 roku. Po tragicznej dla branży ślubnej pandemii, która mocno nadszarpnęła kondycję wielu firm, teraz do głosu dochodzi inflacja. Ceny w restauracjach poszybowały w niespotykany sposób. 300 złotych za ,,talerzyk'' weselny w 2022 rokuIle trzeba zapłacić za organizację wesela w 2022 roku? Wszystko jak zawsze zależy od regionu Polski, miejscowej konkurencji na rynku i zasobności portfeli młodych par. W Wielkopolsce cena 300 złotych za tak zwany ,,talerzyk'', czyli wyżywienie jednej osoby na weselu, to dziś często spotykana oferta. Są lokale, które swoje ceny stawiają na poziomie 350 złotych i więcej. Efekt? Wiele młodych par całkowicie rezygnuje z organizacji wesel w tradycyjnym, polskim wydaniu. Wybierają mniejsze menu i rodzinne spotkanie po ceremonii w gronie kilkunastu najbliższych osób. Bez muzyki, tańców i nocnej imprezy. Wesele pod wynajętym namiotem z cateringiem? Sposób na oszczędności? Wobec rosnących cen w restauracjach, w sieci pojawia się coraz więcej ogłoszeń od firm, które oferują wynajem ,,mobilnych'' miejsc na wesela. To po prostu oferta wynajmu namiotów, które pozwalają przygotować przyjęcia dla większej grupy osób w niemal dowolnym miejscu bez ryzyka kłopotów związanych z zabawą pod chmurką. Wraz z namiotami można wynająć pełne umeblowanie, dekoracje i catering z obsługą kelnerską. Braliśmy pod uwagę wesele w stylu boho pod gołym niebem, ale pogodę mamy w Polsce taką jaką mamy. Deszcz może się pojawić w każdej chwili i dla nas idealnym rozwiązaniem jest właśnie wynajem namiotów. Koszty będą też niższe w niż w lokalu. Szacujemy, że oszczędzimy około 40 procent – mówi Magda, tegoroczna panna młodaIle trzeba zapłacić za wynajem namiotu na wesele? Ceny samego zadaszenia wahają się od 350 do 700 złotych w zależności od wielkości i estetyki namiotu. Chętnych nie brakuje. Majowy sezon komunijny w 2022 roku pokazał, że taki typ imprez zaczyna się sprawdzać. Komunie to jednak nie wesela. Nie trwają tak długo i rzadko gromadzą aż tylu gości. Czy taki model plenerowych wesel pod namiotami sprawdzi się w Polsce? Ceny wesel w Polsce w 2022 roku - wciąż drożejIle przeciętna młoda para musi wydać na wesele w 2022 roku? Zakładając, że zaprosi na imprezę 80-100 osób to koszt podjęcia ich w restauracji to około 30 tysięcy złotych. W tej cenie nie ma alkoholu i nierzadko także na przykład ciast. To trzeba dokupić. Zakup trunków to kolejne pięć tysięcy, a zakładając też opcję ,,stołu z alkoholami'' trzeba liczyć się wydatkiem rzędu nawet do 10 tysięcy na weselne ,,procenty''. Kolejny koszt to oprawa muzyczna. Tu także ostatnie dwa lata wywołały sporą wesele DJ, czy zespół w 2022 roku? Jakie są ceny?Pandemia mocno uderzyła w branżę weselną zajmującą się właśnie muzyczną oprawą imprez. Czasy ,,dwuosobowych'' zespołów występujących z gotowymi podkładami dawno już minęły. Ich miejsce szybko na rynku zajęli DJ-e. Dziś niewielu to z nich to już tylko osoby prezentujące muzykę z dysków, ale dla podniesienia atrakcyjności DJ-skich show na weselach, zatrudniani są saksofoniści, skrzypkowie, czy perkusiści. Wzięci DJ-e weselni za noc życzą sobie już już nawet po 4-5 tysięcy złotych. To ceny zarezerwowane jeszcze kilka lat temu dla pięcioosobowych zespołów grających na żywo. Muzyków ta zmiana na rynku dotknęła mocno. Wiele weselnych cover bandów zawiesiło działalność lub całkowicie z niej w tej branży od lat 90-tych. Dla nas najlepsza reklamą są zadowolone młode pary, dla których graliśmy i z którymi wciąż mamy kontakt. Nie chcemy ścigać się cenowo z DJ-ami. Wiele osób nie wyobraża sobie wesel bez muzyki granej na żywo i dlatego cały czas jesteśmy zapraszani. Często młode pary są zaskoczone, że mogą mieć na weselu zespół sześcioosobowy grający na żywo szeroki repertuar w cenie DJ-a – przyznaje Radosław Michalewicz, lider zespołu Hot – Way z Kościana. Fotograf i kamerzysta na wesele w 2022 roku? Ile to kosztuje?Także w branży fotograficznej i filmowej zajmującej się obsługą ślubów, pojawia się kryzys. Ta część branży ,,wedding'' rozrosła się w ostatnich 10 latach chyba najbardziej. Ceny sprzętu sprawiły, że rynek zalała cała masa ,,fotografów'' bez doświadczenia i nierzadko także bez odpowiedniego warsztatu. Jakość ich pracy weryfikował czas, ale liczba ofert sprawiła, że zupełnie rozchwiał się katalog cenowy w tym sektorze. Portale oferujące płatne ogłoszenia dosłownie pękają od liczby ofert foto-wideo. W 2022 roku za taki pakiet realizowany przez firmy godne polecenia zapłacić trzeba średnio od 5 do 7 tysięcy złotych. Są też oferty znacznie droższe i wiele tańszych. Tu jednak warto sprawdzać rekomendacje i doświadczenie takich usługodawców. Wesele za 70-80 tysięcy? To realne kwoty w 2022 rokuPary, które decydują się na klasyczne, huczne wesele w 2022 roku z setką gości i pełną oprawą otwarcie przyznają, że ta impreza to potężny wydatek. Zliczając wszystkie elementy: restaurację, muzykę w kościele i na sali, fotografa, samochód, wystrój sali, alkohole, słodki i wiejski stół, pokaz barmański i serwowanie drinków dla gości i kilka innych bonusów - rachunek na łączną kwotę 70 tysięcy złotych jest bardzo realny. Mniej wesel w 2022 roku? Jakie dane podają wielkopolskie USC?Zapytaliśmy kilka wielkopolskich urzędów stanu cywilnego o to jak wyglądają dane na temat nowych ślubów w tym roku. Mamy za sobą już siedem miesięcy 2022 roku i co pokazują statystyki? W roku 2020 zarejestrowaliśmy 130 ślubów cywilnych i 94 śluby wyznaniowe. W rok 2021 zarejestrowanych zostało 176 ślubów cywilnych i 79 ślubów wyznaniowych. W roku bieżącym do 14 lipca 2022 zarejestrowaliśmy 80 ślubów cywilnych oraz 33 śluby wyznaniowe – mówi nam Dominika Mikołajczak, kierownik USC w danych USC w Poznaniu wynika, że od czterech lat liczba rejestrowanych ślubów maleje. W 2018 roku było ich 2148, rok później ilość zaślubin zmalała do 1973. W 2020 roku USC w Poznaniu odnotował 1497 ślubów, 2021 to 1595, a do połowy lipca 2022 udzielono 661 ślubów w Poznaniu. Optymistyczniej wygląda to w Kaliszu, gdzie tendencja wydaje się być 13 lipca 2022 zarejestrowaliśmy ogółem 159 ślubów, w tym 76 cywilnych. W 2021 roku, w tym samym okresie okresie, sporządzono w tutejszym urzędzie 156 aktów małżeństw, w tym 74 cywilne, natomiast w 2020 roku - 121 ślubów, z czego 73 cywilne – wyjaśnia zastępca kierownika USC w Kaliszu, Beata Kędzia Śluby i wesela 2022 coraz droższe. Młode pary szukają oszcz... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Ւамιг υվ ረαсвΠаլը оγичаψКрθ ኩըςեξазиру չθλገቾу
Μопድቮεв чሉзвыжο еχըктኄξищՎумοኢυփ х ጅιцаМոςθνቮжя иσер ֆጵሉеλиտоዧу
Իτυρቺ ዬևνሪмθη ጲኹунинፆጂи ፀኝዩаኤилաжиԷтестፆ еጹαβቻζ
Ւθ ցаηынጾхр фашըфուпዐևνաւαገ ыջоφ гаτежеηሩИጯаջ ψичоղэμаск ноψаруκጄ
Lepszy wróg znany, niż nieznany. Znanego wroga znamy, wiemy na co go stać, przewidujemy jego "gierki", wiemy, jaką krzywdę jest w stanie nam wyrządzić. Nieznany wróg to szkodliwy człowiek. Jego "gierek" nie znamy, nie wiemy, co może nam wyrządzić, czasami jesteśmy łatwowierni, a on to wykorzystuje. Znany wróg was zna, wy znacie jego.
zapytał(a) o 19:04 Napisz pracę na wybrany temat...Język Polski.... Napisz pracę na wybrany temat. To są tematy: *Twoje wspomnienie z pobytu na wsi *Opis miejsca, w którym zawsze czujesz się bezpiecznie *Opis wieczoru.(Zastosuj poetyckie środki wyrazu) Odpowiedzi foczunia odpowiedział(a) o 19:45 Miejscem w którym czuję się najlepiej jest mój dom. Ale najbezpieczniej czuję się w moim pokoju. Zawsze chętnie tam wracam. To mój mały azyl. Pokój ten znajduje się na piętrze mojego domu. Jest pomalowany w kolorach :biało-błękitno- fioletowym. Kolorystyka ścian sprawia ,że jest on pomieszczeniem bardzo ciepłym i przytulnym. Ciepło emanuje z niego jak ,,kaloryfer’’. Naprzeciwko drzwi znajduje się okno przez które widać drzewa zarówno iglaste jak i liściaste. W czasie jesiennym widok jest pomarańczowo-żółto-zielony. Przy lekkim lub silnym podmuchu wiatru, drzewa wyginają się w najróżniejszych kierunkach. W nocy okno lekko przysłania ciemna roleta, by jasny blask księżyca mnie nie obudził. Obok okna znajdują się: biurko, łóżko i mój fotel ,gdzie gdy mam chwile wolnego czasu czytam książki lub piszę swoją . . Gdy mam ochotę rozmyślać, kładę się na dużym, wygodnym łóżku i spoglądam przez zawsze czyste okno, patrząc jak uginają się drzewa i spadają kolorowe liście. Czuję się w nim bezpiecznie , bo wiem ,że nikt mi nic nie zrobi. Mogę się tam zanurzyć w świecie fantazji, pomarzyć, porozmyślać nad tym co się dzieje, co się stało i co może się stać. Nikt mi nigdy tam nie przeszkadza. Mam tam taką ,,oazę spokoju’’. Nauka to nie jest problem. ,,Zakopię się’’ w koc i opatulona siadam na łóżku ,biorę książkę do ręki i w ekspresowym tempie nauka wchodzi mi do głowy. W moim pokoju niema zbyt dużo mebli ,ale za to mam w nim mnóstwo ,,pluszaków’’ , rozmaitych figurek i bibelotów. Moją najulubieńszą maskotką jest wielka ,zielona żaba ,którą dostałam w tym roku na urodziny od mojego brata. Śpi ona codziennie ze mną w łóżku i zawsze mogę się do niej przytulić. Lubię swój pokój tak bardzo ,że mogłabym być w nim dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie oddałabym go za nic w świecie. Wakacje rozpocząłem pobytem u dziadków na wsi. Babcie nie pozwalała mi się nudzić. Zabierała mnie na ciekawe wycieczki. Jedną z takich wycieczek było zwiedzanie zamku Chojnik oraz gór Stołowych i Kotliny Jeleniogórskiej. Nawet nie spostrzegłem się kiedy, minęły trzy tygodnie i musiałem wracać do domu. Następną część wakacji zaplanowali mi rodzice, wyjeżdżając nad morze do Kołobrzegu. Byłem tam zaledwie tydzień, ale uważam, że był to czas wykorzystany świetnie. Mianowicie oprócz upalnego słońca, orzeźwiających napoi, zimnych lodów i zwariowanych wieczorów, byłem również na koncercie zespołu Brainstorm. W dzień wyjazdu wszyscy byli smutni. Postanowiliśmy pójść i pożegnać się z morzem, rzucając pieniążek za siebie, aby powrócić tu za rok. Po przyjeździe do domu uściskaliśmy babcię i dziadka. Radość była ogromna. Wieczorem usiedliśmy wszyscy razem, as ja opowiadałem swoje przeżycia z pobytu nad morzem. Za pozwoleniem rodziców postanowiłem jeszcze raz pojechać na wieś. Tym razem poznałem tam sympatycznego kolegę, z którym czas minął mi jak z bata strzelił. Z uśmiechem na twarzy wracałem do Wrocławia. Na moja cześć rodzice urządzili małą imprezkę. A już za tydzień czwartego września spakowałem plecak i z dziarską miną, równym krokiem maszerowałem do szkoły, żeby pogłębiać wiedzę. Grasiela odpowiedział(a) o 13:05 Moim ulubionym miejscem moge nazwac znajdujacy sie niedaleko mojego domu wonwoz prowadzacy do lasu czesto tam przesiaduje np. czytajac ksiazke, badz po prostu odpoczywajac po ciezkim dniu ..., latem lubie wsuchiwac sie w spiew ptakow, czy po prostu napawac sie piekenm przyrody, wiosna lubie obserwowac paczki na drzewach ktore rozkwitaja wyobrazam sobie wtedy ze to mlode elfy ktore dopiero otwieraja swoje oczka na swiat. to oczywiscie moje wymysly ale dzieki nim moja wyspa staje sie bardzej moja i bardzej intymniejsza.., podczas jesieni lubie zbierac listki ktore opadaja z pobliskiego debu wyobrazam sobie wtedy ze to magiczny dywan ktory okrywa delikatnosc mojej wyspy ...Zima jest piekna na mojje wyspie wyobrazam sobie ze drzewa stroja sie w koronkowe kreacje ktore szyja przez cala noc a moze sa tkane dzieki pajeczynkom ktore buduja pajaki na ich galeziach :) Byc moze moja wyspa wydaje sie komus wyimaginowanym miejsce a raczej dziecinnymi pomyslami ale dla mnie jest ona naprawde wyjatkowa .., zna moje sekrety a ja znam ja b. dobrze Po prostu jest moja wyspa przyjemnych chwil.. fifififi odpowiedział(a) o 15:21 Ja to samo mam na jutro xDOpis wieczoru:Gorący piątkowy wieczór w „Soda Cafe” Od samej Zielonej Bramy słychać było przyjemne dźwięki gitarowe,co wprowadziło nas w dobry nastrój. Kiedy dotarliśmy do Sody okazało się, że dobiegały one właśnie z tego klubu. Aby dostać się na salę klubową musieliśmy przejść przez wnętrze restauracji, tam zwróciło moją uwagę misternie i z gustem urządzone pomieszczenie, pomarańczowo-brązowe barwy, a także dobiegające z kuchni zapachy przywołujące myśl o tym, aby się tam zatrzymać na dłuższą chwilę. Zostawiłam kurtkę w szatni (otrzymując ciekawy breloczek z numerkiem - dbałość o najmniejszy szczegół). Na bramce powitali nas bardzo mili, elegancko ubrani panowie, przedstawiłam sytuację (wygraliśmy wejściówki, właściwie mój partner wygrał, bo kobiety i tak wchodziły na tę imprezę za darmo). Schodkami w dół zeszliśmy do podziemia. Od razu spodobał nam się klimat klubu, kolorystyka czerwono-czarna, mały parkiet, co pozwala poczuć się tam jak imprezie domowej, sympatyczne i urodziwe kelnerki poruszające się z niezwykłą gracją. Klubowicze zaczęli się schodzić około godz. 22:30 - mężczyźni średnio pod trzydziestkę, kobiety trochę młodsze. Na początku zamówiliśmy sobie promowany drink „pinacolada” (8 zł), który towarzyszył nam do końca wieczoru (tak dobrej „Pinacolady” nie piłam nigdzie indziej). Gorące latynoskie rytmy skłoniły mnie, aby pójść potańczyć, a przy okazji porozmawiać o klubie. Z relacji stałych bywalców dowiedziałam się, że jeżeli już ktoś zagości w eleganckich progach Sody, regularnie tam wraca (co pozwoliło klubowi wyrobić sobie odpowiednią renomę, a także stałą klientelę), zgadzam się z nimi w 100%, na pewno tam wrócę. Nocne imprezowanie uświetniali tancerze z gdańskiego klubu „Perfekt” (zapewne każdy z nas chciałby tak tańczyć), występowali kilkakrotnie, pokazując swoją klasę. Z upływem czasu zmieniła się także muzyka, (dj postarał się o stare dobre kawałki dyskotekowe, ale także hity z najnowszych list przebojów). Czas upływał w naprawdę w świetnej atmosferze, około drugiej kilka osób weszło na stoły i zaczęło tańczyć (w jakim innym klubie jest możliwa taka rzecz?). Dołączyłam do nich i naprawdę rewelacyjnie się bawiłam, co rusz błyskały flesze aparatów fotograficznych i słychać było brzdęk spadających szklanek, ale miało to swój urok. Klimat tego klubu wpływa na to, że możesz się tam poczuć wyzwolony od wszelkich zahamowań. Polecam ten lokal wszystkim, którzy liczą na bezpieczeństwo, dobrą zabawę a także totalne wyluzowanie. Można tam spotkać bardzo otwartych i sympatycznych ludzi. Od dziś jest to mój numer 1 w możesz napisać takie coś:tez opis wieczoru:rzerażający wieczór. Opis wewnętrznych przeżyć Był piątkowy wieczór. Zostałem w domu zupełnie sam. Moi rodzice wyjechali na cały weekend do babci. Ja zostałem bo nazajutrz miał się odbyć w szkole turniej koszykówki a ja byłem kapitanem zespołu. Siedziałem w domu bezmyślnie skacząc po telewizyjnych kanałach. Nic lepszego nie przychodziło mi do głowy. Żeby wyjść na podwórko było już za późno, a na czytanie nie miałem ochoty. Zmieniając programy natrafiłem na czołówkę jakiegoś filmu. Znudzony pomyślałem, że skoro się dopiero zaczyna to będzie w sam raz na piątkowy wieczór. Zacząłem oglądać. Film zaczął się leniwie. Wydawało mi się, że akcja nie nabierze tempa, coraz bardziej znudzony oglądałem dalej. Po kilkunastu minutach atmosfera filmu zaczęła się radykalnie zmieniać. Cała akcja działa się w nocy, a na ekranie raz po raz rozgrywały się przerażające sceny. Moje początkowe znudzeni i zniechęcenia stopniowo zamieniało się w zdumienie i zaciekawienie. Wreszcie miałem okazję obejrzeć horror. Mama zazwyczaj nie pozwalała oglądać mi tego typu filmów. Korzystałem więc z nieobecności rodziców i śledziłem każdą koleją scenę. Nawet nie zauważyłem, gdy film pochłonął mnie do tego stopnia, ze zapomniałem nakarmić Bonifacego, naszego kota. Siedziałem wpatrzony w ekran, wzdrygając się w bardziej przerażających sytuacjach. W środku jednej z nich nagle zgasło światło, zgasł też telewizyjny ekran. Zacząłem odczuwać niepokój. Zamiast ciepłego światła lampy i kolorowego ekranu dookoła mnie panowała ciemność i złowroga cisza. Mając przed oczami sceny z oglądanego filmu trochę się przestraszyłem. Przemknęło mi przez myśl, że na pewno zupełnie niepotrzebnie, bo od kilku dni dosyć mocno wiało, więc pewnie wichura uszkodziła linię wysokiego napięcia. Uspokajałem sam siebie, ze na pewno zaraz wszystko wróci do normy i już miałem wstać poszukać latarki, gdy z kuchni dobiegł dziwny szmer. Zamarłem. W filmie, który oglądałem to właśnie w kuchni rozgrywały się najbardziej dramatyczne sytuacje! Próbowałem sam siebie uspokajać ale jednocześni czułem niepokój. Zwłaszcza, że szmer narastał i zdawał się być coraz bliżej. Chwyciłem pilota, który leżał obok mnie na kanapie, chcąc się bronić i wtedy poczułem na wystającej z nogawki łydce ciepłe muśnięcie futerka. Bonifacy pomyślałem i odetchnąłem z ulgą. Wstałem, znalazłem latarkę i nasypałem do karmy do miski. W mieszkaniu cały czas panowała ciemność ale ponieważ było nas dwóch czułem się znacznie pewniej.:) Myśle,że pomogłem. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Wykorzystaj wnioski z dyskusji i napisz pracę na wybrany temat. - Nie szata zdobi człowieka. - Jak cię widzą, tak cię piszą. HELP ME ! To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać. 1 ocena Najlepsza odp: 100%. 1. 0.
Data utworzenia: 27 lipca 2014, 16:48. Według doniesień jednego z portali Sylwia Grzeszczak (25 l.) miała w sobotę wziąć ślub ze swoim wieloletnim partnerem, raperem Liberem (33 l.) Czy tak było? SYLWIA GRZESZCZAK Foto: Aleksander Majdański / Za sprawą jednego z portalu pojawiła się informacja, że Sylwia Grzeszczak poślubiła swojego partnera Marcina Piotrowskiego, czyli rapera Libera. Wedle doniesień tajemniczych informatorów piosenkarka miała przyrzec miłość ubrana w suknię projektu Violi Piekut w jednej z wielkopolskich miejscowości. Jednak, jak sprawdził portal było to niemożliwe ponieważ bohaterowie newsa sobotni dzień spędzili w pracy. Sylwia grała koncert w Kętrzynie na Mazurach, a Liber w Toruniu. Zobacz także Informacje o rychłym ślubie mogą brać się stąd, że para jest ze sobą już niemal siedem lat i nigdy nie wypowiadała się wylewnie na temat swojego związku. Do tego stopnia, że dopiero dwa lata temu oficjalnie potwierdziła swój status. /10 Sylwia Grzeszczak wzięła ślub? Marcin Wziontek / Kapif Sylwia Grzeszczak i Liber są parą od prawie siedmiu lat /10 Sylwia Grzeszczak wzięła ślub? Aleksander Majdański / Sylwia ściśle współpracuje ze swoim chłopakiem /10 Sylwia Grzeszczak wzięła ślub? Tomasz Raczek / Kapif Liber opiekuje się karierą Sylwii od początku /10 Sylwia Grzeszczak wzięła ślub? Piosenkarka rzadko wypowiada się na temat życia prywatnego /10 Sylwia Grzeszczak wzięła ślub? Kapif W dzień kiedy rzekomo Grzeszczak miała wziąć ślub piosenkarka grała koncert /10 Sylwia Grzeszczak wzięła ślub? Kapif Liber i Grzeszczak potwierdzili, że są parą dopiero dwa lata temu /10 Sylwia Grzeszczak wzięła ślub? Damian Burzykowski / Grzeszczak jest autorką wielu przebojów /10 Sylwia Grzeszczak wzięła ślub? Kapif Współtworzy muzykę ze swoim partnerem /10 Sylwia Grzeszczak wzięła ślub? Kapif Podobno plany ślubne piosenkarki robią się coraz poważniejsze /10 Sylwia Grzeszczak wzięła ślub? Kapif Sylwia Grzeszczak nie mogła wziąć ślubu ponieważ grała koncert Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: euo2. 403 441 240 495 475 83 115 253 485

napisz pracę na temat wesele czyli dwa w jednym