Jeszcze kilkanaście lat temu posyłanie dzieci do przedszkola było traktowane jak zło konieczne. Rodzice, którzy chcieli dobrze wychować swoje pociechy, twierdzili, że trzeba to robić
znajdę zajęcie! – wybuchł. - Osobiście z Panem Czepialskim wolimy formę "wybuchnął" i dlatego poszliśmy po rozum do SJP. Wygląda na to, że formy "wybuchnęła, wybuchnął" związane są z uczuciami, a formy "wybuchł, wybuchła" z mechanizmami, ale to dywagacje Czepialskiego. Ja pozdrawiam i 5. "Po bliższym przyjrzeniu okazuje się, że bodaj wszystkie przykłady z formą wybuchnęła dotyczą śmiechu lub płaczu. Na kilkaset wystąpień ciągu bomba wybuchła NKJP nie ma ani jednego przykładu na bomba wybuchnęła."Ach, ja tak może pisałam, jak mówię na co dzień, wszystko będę jeszcze raz przeglądać w wolnym czasie. Chciałam równo z Wami dodać, ale widzisz sam jaki mi wyszedł tasiemiec i muszę dzielić. Cieszę się, że kontynuujesz czytanie :) Dziękuję i pozdrawiam :)Bardzo fajnie i lekko napisany tekst. Nie czytałam poprzednich części ale chyba zajrzę w wolnej chwili. Zostawiam 5Dziękuję, że zajrzałaś :)Dlaczego ona się godzi na to wszystko. Kiedy wreszcie powie dość. Czy kobieta może byc tak traktowana. Patrząc wstecz, nad kobietami w jej rodzinie wisiało jakieś fatum. Może Jaś przerwal to część byla dla mnie ciężka i pełna złości na kobietę która godzi się na takie życie. Pozdrawiam ciepło. 5Jeszcze nie rozumię jego uprzedzenia do żydów, czy tu nie leży jakaś tajemnica z przeszłości. Poruszasz wiele wątków tak aktualnych w dzisiejszych czasach. Brawo!Pięknie dziękuję, pasjo. Akurat jego uprzedzenia co do żydów, to tylko wpojone przez dziadka przekonania. Jako młody, a później dorastający chłopak szczerze wierzył w priorytety przodka i przyjął za własne. Miriam wreszcie będzie miała ,,sprzyjające warunki'', zapraszam do kolejnej części :)Kibicuje Miriam. Mam nadzieję, że zerwie się z łańcucha, na jakim trzyma ją Hubert i odbierze temu bydlakowi syna. Jestem też ciekawa czy z czyjąś pomocą, może jakiegoś stowarzyszenia, czy też poradzi sobie sama :) 5!Widzę, że emocje dopisują, to dla mnie zaszczyt :) Dziękuję :)Teraz są inne czasy, mam wrażenie, że to rozgrywa się za czasów naszych dziadków, kiey to koiety nie potrafiły się postawić swoim mężom, i odejść... Ja bym w życiu nie pozwoliła się tak Ty jesteś przebojowa, Specyfic :)
Następne części: Więzy rodzinne - Dziedzictwo - Poszła Ola do przedszkola - część siódma Więzy rodzinne - Dziedzictwo - Z wyliczanki wyszła śmierć - część ósma Więzy rodzinne - Dziedzictwo - Pomoc humanitarna - część dziewiąta
PASOWANIE DZIECI 3-4 LETNICH NA PRZEDSZKOLAKÓWUroczystość z udziałem rodziców Treści programowe: Wzmacnianie więzi rodzinnych poprzez wspólne przeżywanie przyjemności i radości. Cele:a) ogólne:- przyjęcie do grona przedszkolaków nowo przybyłych dzieci,- nawiązanie bliższego kontaktu między dziećmi, rodzicami i personelem przedszkola,- tworzenie w przedszkolu atmosfery radości, przyjaźni i zaufania,- integrowanie się we wspólnej zabawie dzieci, rodziców i nauczycielek,- zaprezentowanie umiejętności dzieci,- kształtowanie umiejętności współdziałania w grupieb) operacyjne: - dziecko bawi się zgodnie z rówieśnikami i rodzicami, - dziecko śpiewa piosenki, recytuje wiersze, inscenizuje ruchem piosenki, - dziecko pokonuje lęk przed występami sali, stroje dla dzieci, duża atrapa kredki, tekst przyrzeczenia, odznaki dla dzieci JESTEM PRZEDSZKOLAKIEM, upominki dla dzieci, PRZYGOTOWANIE DO UROCZYSTOŚCI: - wykonanie zaproszeń dla rodziców, - uzgodnienie z rodzicami pełnionych przez nich przed i w trakcie imprezy ról ( zakupienie upominków dla dzieci, pomoc w trakcie trwania imprezy ), - dekoracja sali, PRZEBIEG UROCZYSTOŚCI:1. Spotkanie z rodzicami przed uroczystością – przedstawienie w zarysie rozwoju społeczno- emocjonalnego dzieci 3-letnich oraz ich ewentualnych zachowań podczas imprezy. Udzielenie rad, jak zachować się w przypadku wystąpienia trudności. 2. Wjazd z dziećmi do sali przy piosence ,,Jedzie pociąg z daleka”: JEDZIE POCIĄG Z DALEKA, ANI CHWILI NIE CZEKA,- KONDUKTORZE ŁASKAWY ZAWIEŹ NAS DO Powitanie gości. Z NIZIUTKIM UKŁONEM Z UŚMIECHEM RADOŚCIWITAMY SERDECZNIE ZEBRANYCH TU GOŚCI CHCEMY WAM ZAŚPIEWAĆ I ZATAŃCZYĆ ŁADNIE PROSZĘ SIĘ NIE GNIEWAĆ , JEŚLI ŹLE WYPADNIE4. Przebrane maluchy śpiewają piosenkę pt. ,,My jesteśmy krasnoludki”: My jesteśmy krasnoludkiHopsa sa, hopsa sa Pod grzybkami nasze budkiHopsa sa , hopsa sa Jemy muszki żabie łapkiOj tak tak , oj tak tak A na głowach krasne czapkiTo nasz znak, to nasz znak Gdy ktoś zbłądzi to trąbimyTru tu tu , tru tu tu Gdy ktoś senny to uśpimy Lu Lu Lu, Lu Lu Lu wierszaHopsa-sa, hopsa-sa, oto jaNóżki dwie, rączki dwieHopsa-sa, hopsa-sa, każdy wieBrzuszek, plecy, szyja, karkHopsa-sa, hopsa-sa,oto jaGłowa dwoje uszu maUsta, oczy, czoło, nosNo i włosów cała mocHopsa-sa, hopsa-sa,oto śpiewają piosenkę inscenizowaną ruchem pt Zbieramy grzybyZ wielkim koszem idzie jesień po w tym koszu Pani Jesień nam niesie?Refren: Kurki, rydze i maślaki,borowiki i kozaki,pozbieramy ominiemy z muchomor na złe muchy tu w kole tańczą taniec „ GROZIK”. gruszka do fartuszka - wierszWpadła gruszka do fartuszkaA za gruszką dwa jabłuszkaA śliweczka spaść nie chciała Bo jest jeszcze nie dojrzała piosenki Ola i liście Poszła Ola na spacerek,Na słoneczko na wiaterek A tu lecą jej na głowę Liście złote i brązoweA tu lecą jej na głowę Liście złote i brązowe Myśli Ola liści tyle bukiet zrobię z nich za chwilę la,la,la,la,la,la,la,la,la,la,la,la10. Recytacja wiersza D. Gellner „Kolczasty jeżyk” To jest z kolców ma kolców płaszczyk,z kolców szalik, tylko nosek jak wlazł pod krzaczek i kolczasty zdjął z plecaczka raz, dwa, trzy – śpiewają piosenkę - „Kolczasty jeż”A w ogrodzie jeżyk się, jeżu, nie podam ręki ci,bo mnie będziesz na grzbieciejeżyk kolce ma,to każde z dziecilubi go jak jeżyku, odwiedź nas,do przedszkola już kotek gościem raz,może być i na grzbiecie...12. KasztanLeci kasztan leciZa nim drugi, trzeciA Marysia radaŻe jej czwarty spadaTen jeden brązowyTen drugi brązowyA ten trzeci, czwartyBiały do Dzieci śpiewają piosenkę „ Na polanie w lesie” Na polanie w lesie chodzi sobie jesieńRóżne dary niesieNa polanie w lesie chodzi sobie jesieńRóżne dary niesie Koral, koral sznur korali La,la,la,la,la, Koral, koral sznur korali Koral jarzębina daLas się cały mieni złoci i czerwieniCzary to jesieniLas się cały mieni złoci i czerwieniCzary to jesieniKoral, koral sznur korali La,la,la,la,la, Koral, koral sznur korali Koral jarzębina da14. wiersz - Idzie jesień- wiersz idzie łąką , idzie polempod złocistym parasolem Gdy go zamknie , słonko świeci Gdy otwarty – pada deszczKto to taki ? czy już wiecie?Tak! To jesień jest. 15. Wiatr PsotnikWiatr zapukał w okno, do dzieci:“Halo, hej maluchy, jak leci?Nie chce mi się biegać po polach,przyjdę do waszego przedszkola”Nie! nie! nie!Wietrzyku - Psotniku- masz chmurki przegonić,utulić sarenki w lesie,kałuże osuszyć,i liście posprzątać,bez ciebie cóż zrobi jesień?“A ja chcę rozkręcić zabawki,albo rozkołysać dmuchać w trąbki, piszczałki,zbudzić wasze misie i lalki”Nie! nie! nie!Wietrzyku - Psotniku- masz chmurki przegonić,utulić sarenki w lesie,kałuże osuszyć,i liście posprzątać,bez ciebie cóż zrobi jesień? i improwizacja do piosenki Andrzej, Krzyś i mała Jola Andrzej, Krzyś i mała Jola Tup, tup,tup, tuptuś, tup,tupIdą razem do przedszkolaTup, tup,tup, tuptuś, tup,tupBawić się będziemy ładnie La,la,la,la,la,la,la,la,Nie zapłaczesz gdy upadniesz La,la,la,la,la,la,la,la,17. Dzieci recytują wierszyk pt. ,,Mam 3 latka.” Mam trzy lata, trzy i pół, Brodą sięgam ponad stół. Do przedszkola chodzę z workiem I mam znaczek z muchomorkiem. Pantofelki ładnie zmieniam, Myje ręce do jedzenia. Zjadam wszystko z talerzyka, Tańczę, kiedy gra muzyka. Umiem wierszyk o koteczku. O tchórzliwym koziołeczku I o piesku, co był w polu, Nauczyłam się w przedszkolu. śpiew piosenki – Jestem sobie przedszkolaczekJestem sobie przedszkolaczek,Nie grymaszę i nie płaczęNa bębenku marsza gramRam tam tamRam tam tam Mamy tu zabawek wieleRazem bawić się weselejTu kolegów dobrych mamRam tam tamRam tam, tamKto jest beksą i mazgajem Ten się do nas nie nadaje Niechaj w domu siedzi samRam tam tam ram tam tam 19. Dzieci składają uroczyste przyrzeczenie: MY MALUCHY PRZYRZEKAMY: • BYĆ OD DZIŚ PRZEDSZKOLAKAMI (przyrzekamy)• NIE GRYMASIĆ I NIE SZLOCHAĆ (przyrzekamy)• ZAWSZE SWOJE PANIE KOCHAĆ (przyrzekamy)• GRZECZNIE BAWIĆ SIĘ I FIKAĆ (przyrzekamy)• W MIG ZAJADAĆ Z TALERZYKA (przyrzekamy)• NAUCZYMY SIĘ DZIĘKOWAĆ (przyrzekamy)• I PORZĄDNIE SIĘ ZACHOWAĆ (przyrzekamy)• OD DZIŚ ZAWSZE BYĆ ZUCHAMI I DOBRYMI KOLEGAMI (przyrzekamy) 20. Wystąpienie Pani Dyrektor oraz dokonanie przez nią pasowania Maluszków na przedszkolaków. 21. Wręczenie dzieciom przez Panią Dyrektor pamiątkowych odznak JESTEM PRZEDSZKOLAKIEM oraz upominków. Wczoraj moja siostra Ola. Poszła w dresie do kościoła. Dres, mam dres. Kiedyś w dresach biegał Pele. I Gagarin latał w dresie. Dres, mam dres. Nie wiem drodzy przyjaciele, Co świat mody nam przyniesie. Dres, też dres. Ja noszę dres. Dres spoko jest. Ja noszę dres. Dres modny jest. Wszyscy dresiarze To jedna rodzina, Starszy czy młodszy, napisał/a: ~waruga_e 2009-09-02 20:42 Theli pisze: > ps. jesli czyta tu mama 3-latka z poznanskiego ,,Swiata krasnali'', > ktory wrocil do domu bez butow, to sorry, jutro przyniose ;) > Rok 85, mój pierwszy dzień w przedszkolu ;) wiadomo, każdy chce zrobić jak najlepsze wrażenie, więc staram się jak mogę. Przychodzę dnia następnego, personel patrzy na mnie z byka, a jedna salowa z tekstem, że jej buty ukradłam. Zdziwiona, przecież to moje buty, owszem może jakieś takie luźniejsze mi się wydawały, ale reszta się zgadzała. Na szczęście sytuacja się wyklarowała gdy podczas sprzątania jedna z salowych znalazła identyczne buty schowane w kominku ;). W przedszkolu był wtedy taki "szalony" sześciolatek, a że personel również chodził w zmiennym obuwiu to chłopak zwinął z półki jedne z butów i schował. A ja nieświadoma wychodząc do domu włożyłam buty tamtej pani. I jeszcze jedna sytuacja, byłam na pogrzebie we Wrocławiu. Jechałam po pracy pociągiem następnego dnia był pogrzeb, znowu wracałam pociągiem i już nie pamiętam czy prosto do pracy, czy w domu jeszcze choć chwilę odespałam. Obiad się skończył, dzieciaki na leżaczkach, cisza taka, ja przy biurku nad papierami.... obudziłam się gdy salowa wnosiła podwieczorek i narobiła hałasu, ot zasnęłam nad dziennikiem. Wychodzę do domu, w szatni toczy się rozmowa mama/dziecko "Spałeś dzisiaj Szymonku?" "ja nie, ale pani spała..." Ot, ciężkie pracy początki, pracy, która wspominam najmilej ze wszystkich, które miałam, ach te urocze trzylatki. -- waruga_e

Kolekcjoner uśmiechów. ZAPISZ SIĘ! Uśmiech jest zaraźliwy. Gdy ktoś się do nas uśmiecha – odwzajemniamy uśmiech i jest nam radośniej na duszy. Zatem uśmiechajmy się jak najwięcej, podobnie jak Autor wiersza! Miałem kiedyś uśmiech. Piękny, choć szczerbaty. Dostałem za niego. Buziaka od taty.

Zaczęło się całkiem niewinnie. Mama kilka miesięcy temu zapytała, czy nie chciałabym pójść do przedszkola. Nie miałam pojęcia, o co jej chodzi. Na wszelki wypadek kiwnęłam jednak głową twierdząco (może przedszkole to jakieś wspaniałe słodycze, kto wie?). To nie były słodycze. To był taki dom, w którym bawiły się dzieci. Było super! Nie rozumiem zupełnie, po co mama w ogóle mnie pytała. Przecież doskonale wie, że lubię się tak, ale to było kilka miesięcy temu. Potem sprawa przycichła. Rodzice co jakiś czas mówili, że od września będę chodzić do przedszkola codziennie, ale ja nie wiem, co to znaczy „od września” i „codziennie”. Postanowiłam się więc nie przejmować. Aż tu nagle…Wyprawa do sklepuSprawy nabrały tempa. Mama powiedziała, że do przedszkola będą mi potrzebne nowe rzeczy. Super! Może wreszcie dostanę lalkę-dzidziusia? Albo tata kupi mi domek dla lalek? No niestety. Okazało się, że rodzice mają na myśli coś zupełnie innego. Najpierw przymierzałam chyba ze sto par różnych kapci. Niektóre były okropne! Miały wzory w kratkę, brrr… I to ma być dla dziewczynki? Mnie podobały się wściekle różowe (uwielbiam ten kolor), ale mama upierała się, że są za małe. Eee tam, ja bym dała radę w nich chodzić. Na szczęście tata znalazł inne – też różowe, choć może już nie tak wściekle, ale co tam. Były dobre, podobały mi się, więc kompromis został osiągnięty. Rodzice kupili mi też do przedszkola piżamę. Nie wiem po co. W końcu mam się tam bawić czy spać? Przy okazji uparłam się na ślicznego puchatego kotka. Tata stwierdził, że to może być niezły kompan w przedszkolu. To nawet dobry pomysł! Pójdę razem z kotem. Mam już nawet dla niego imię – Mruczek. Ale czułości! Zupełnie nie wiem, co stało się mamie. Ciągle mnie przytula, bawi się ze mną, czyta książeczki i opowiada o przedszkolu. Nie, żebym narzekała. Lubię, kiedy mama mnie głaszcze i jest blisko. Czuję się bezpiecznie i miło. Fajnych mam tych rodziców. Tata wieczorem opowiedział mi, że też kiedyś był przedszkolakiem. Super, choć nie wiedziałam, że tatuś był mały. Najbardziej cieszę się, że poznam nowe dzieci i będę się z nimi bawić. Do tej pory chodziłam tylko na plac zabaw i tam robiłam babki, zjeżdżałam na zjeżdżalni, huśtałam się. Ale mama zawsze mi w którymś momencie przerywała i mówiła, że pora wracać, bo obiad, zimno albo takie tam… Teraz będzie inaczej, bo mamy nie będzie. No właśnie, to znaczy... Jak to? Nie do końca rozumiem. To gdzie będzie, jak jej nie będzie? Muszę z nią poważnie porozmawiać. To już jutroWcale nie musiałam o nic pytać. Mama sama dzisiaj usiadła ze mną na kanapie i zaczęła tłumaczyć, jak jutro będzie wyglądał mój dzień. O rany! Jeśli mam jej wierzyć, to będzie się działo! Podobno jutro tata zawiezie mnie do przedszkola. Zapytałam, dlaczego nie mama, ale ona odpowiedziała, że musi wyjść wcześniej do pracy i pożegnamy się w domu. Dziwne jest jednak, że rodzice zostawią mnie w nowym miejscu samą. Wcześniej zostawałam bez nich na kilka godzin, ale była wtedy przy mnie niania albo dziadkowie. To rozumiem: znam ich, wiem, co ich denerwuje i co zrobić, żeby dostać cukierka. A w przedszkolu? Tata uspokaja mnie, że przed wakacjami kilka razy spotkałam swoją panią, która będzie się opiekować moją grupą. Rety, czy oni nie rozumieją, że ja jej już nie pamiętam? Albo Kasia – podobno znam ją z piaskownicy i będzie ze mną chodzić do przedszkola. Po pierwsze wcale jej tak dobrze nie znam: kilka wspólnych babek z piasku to jeszcze nie znajomość. Po drugie nic mnie nie obchodzi, że będzie ze mną chodzić. Zaczyna mi się to coraz mniej podobać. Chyba poproszę mamę, żeby skończyła temat i zrobiła mi że będzie niezłe zamieszanie. A tu proszę. Rano dostałam płatki, normalnie ubrałam się, nikt mnie nie popędzał. Wydaje mi się nawet, że rodzice starali się być wyjątkowo mili i pogodni. To rozumiem. Teraz czuję się spokojniejsza, choć śniadanie słabo mi dziś wchodziło. Na pożegnanie mama ucałowała mnie mocno, a potem z uśmiechem obiecała, że zaraz po obiedzie odbierze mnie z przedszkola. Niby już wiele razy żegnałam się z mamą, ale dziś zrobiło mi się jakoś tak smutno. Na szczęście tata w samochodzie włączył moją ulubioną piosenkę i nawet zaczął sam podśpiewywać. No i miałam przy sobie poszedł sobieKiedy weszliśmy do przedszkola, podeszła do mnie pani i przywitała się. Tata chwilę z nią rozmawiał, ale pani musiała wracać do dzieci. A ja w tym czasie zakładałam kapcie. Potem tata zaprowadził mnie do sali, w której były nieznajome maluchy. Wcale nie miały zadowolonych min. Pomyślałam, że właściwie to nie ma potrzeby, żebym tu zostawała. Równie dobrze mogę pobawić się w domu. Próbowałam to wyjaśnić tacie, ale on powtarzał, że w domu nikogo nie ma. Ojejku, a do dziadków to nie mogę jechać? Tatuś upierał się, że oni też gdzieś wyszli. No pięknie, to znaczy: muszę zostać. Łzy zaczęły mi napływać do oczu, ale wtedy podeszła do mnie pani. Powiedziała, że tata już musi iść, a ona pokaże mi puzzle z Królewną Śnieżką. Zgodziłam się, w końcu co mogłam zrobić? Co za dzień!Gdy za tatą zamknęły się drzwi, rozpłakałam się. Nie jestem beksą, ale to było takie straszne! Tym bardziej, że co chwila wchodziło do sali dziecko i prawie każde płakało. Wkrótce jednak maluchy przestały przychodzić. Wtedy pani przedstawiła siebie i jakieś inne panie, które możemy nazywać ciociami. To fajny pomysł. Mnie najbardziej spodobała się ciocia Wiesia. Trochę jest podobna do mojej babci, ale co tam, mogę ją nazywać ciocią. Najpierw dostaliśmy śniadanie. Były drożdżowe bułeczki i kakao. Nie miałam apetytu, ale bałam się, że muszę wszystko zjeść. Na szczęście ciocia Wiesia powiedziała, że mogę zjeść tyle, ile chcę. Ulżyło mi i… zjadłam prawie całą bułkę! Po śniadaniu układałam puzzle z Kasią, którą znałam z piaskownicy. Jest miła. I mamy kapcie takiego samego koloru! Trochę rysowałyśmy, bawiłyśmy się lalkami. Nawet pożyczyłam jej na chwilę swojego kota. Mówi, że jest śliczny. Pani nam czytała, a potem opowiadaliśmy o swoich wakacjach. No a później to już był obiad. Hurra, zaraz idę do domu. Kiedy na stole pojawiła się zupa, nie wytrzymałam i zapytałam, czy już przyszła mama. Podobno tak, ale ja najpierw muszę zjeść. No dobra, skoro tak mówią… Nareszcie razemJak kończyłam jeść, do sali zajrzała mamusia. Ale się za nią stęskniłam! Ona chyba też, bo jak podbiegłam do niej, to mocno mnie przytuliła. Po wyjściu z przedszkola mama zapytała, na co mam ochotę. Proponowała kino albo lody. Wybrałam to drugie, bo tak naprawdę chciałam wracać do domu i pobawić się z mamą. Po południu przyszedł tata. Mama zdała mu relację z dzisiejszego dnia. Tatuś był ze mnie bardzo dumny. To mi dodało otuchy, bo rodzice mówią, że jutro znów idę do przedszkola. Zapytałam mamę, czy może mnie rano odprowadzić. Zgodziła się, ale pod warunkiem: muszę ładnie się pożegnać i postarać się nie płakać. Obiecałam. I bardzo chcę tej obietnicy dotrzymać. Nie wiem tylko, czy umiem. Wieczorem nie mogłam zasnąć. Myślałam o przedszkolu. W końcu podkradłam się do łóżka rodziców. Jestem już prawie dorosła, ale co tam. Przecież nie codziennie idzie się do przedszkola. A może jednak codziennie… Sama już nie wiem. Zasnęłam w ramionach mamy. I powtórkaNie chciało mi się wstawać. Tata zaczął mnie więc poganiać. Wstałam, ale bez entuzjazmu. Do przedszkola szłam wolno, ale pamiętałam, co obiecałam wczoraj mamie. Nie było łatwo. W szatni musiałam się powstrzymywać od płaczu. Mama nie dała mi dużo czasu na pożegnanie. Ale to nie szkodzi, bo w sali przytuliła się do mnie Kasia. Chyba mam koleżankę. Pani bawiła się dzisiaj z nami w robienie zabawnych min. Wszyscy pękali ze śmiechu. Już nikt nie siedział sam w kącie. No może tylko przez chwilkę Jacek nie chciał się z nikim bawić, ale pani Wiesia pokazała mu taki duży pociąg. Jackowi bardzo się spodobał i było już dobrze. Mama znów odebrała mnie po obiedzie, ale powiedziała, że za kilka dni będzie odbierać mnie dziadek, po leżakowaniu. Leżakowanie to takie spanie w dzień. Zupełnie nie wiem, po co to dorośli wymyślili. Mama powiedziała, że jak nie będę chciała spać, mogę się cichutko bawić w drugiej części sali. No, to już brzmi lepiej. A jutro znów do przedszkola. To cudowneJak ten czas szybko płynie: minął już pierwszy tydzień! W moim przedszkolu jest naprawdę coraz fajniej. Poznałam Darię i Kornela. A Mateusz to nawet mieszka niedaleko mnie. Często wychodzimy z panią na podwórko. Ona jest bardzo miła, choć czasem potrafi coś kategorycznie powiedzieć. Szczególnie gdy chłopcy są nieznośni. A już oni potrafią nieźle nabroić. Dziewczynki za to uwielbiają ciocię Wiesię. Ostatnio obiecała, że upiecze specjalnie dla nas pyszne ciasto. Nie mogę się doczekać. W domu rodzice uspokoili się. Nie wypytują mnie ciągle o to, co było na obiad, w co się bawiłam, a dlaczego nie chciałam wyjść z sali… I nie mogą się nadziwić, że mają już taką dużą córkę. A przecież to takie oczywiste… Aleksandra Sokalska Konsultacja: Beata Chrzanowska, psycholog, pedagog specjalny, Uniwersytet dla Rodziców
14. Prawo obywatelskie osób autystycznych do nawiązywania stosunków o charakterze seksualnym, a także innych związków, między innymi małżeńskich, pozbawionych zniewolenia. 15. Prawo obywatelskie osób autystycznych do korzystania z porady prawnej i usług adwokackich, a także do pełnej opieki prawnej i ochrony ustawowej.
napisał/a: ~JoannElle 2009-09-01 19:54 XL pisze: > Dnia Tue, 01 Sep 2009 12:18:23 +0200, JoannElle napisał(a): > >> A Rysio urządził awanturę. O to, że starzy nie pozwolili od razu wypruć >> do sali, tylko buty kazali najpierw zmieniać. Jak wychodziłam, stał przy >> zabawkach z jakimiś dwoma innymi chłopcami. > > Syndrom opuszczonego rodzica poznaliśmy w pierwszym dniu przedszkolnej > kariery młodszej córki (starsza do przedszkola nie chodziła)... Tzn po > zdjęciu butów i płaszczyka przez córkę wzięłam je od niej odwróciłam się w > stronę wieszaka, aby płaszczyk powiesić i buty odłożyć, co trwało może 3 > sekundy, a po odwróceniu się już nie odnotowałam obecności dziecka przy > mnie - siedziało ono bowiem w sali, po turecku, w kółku wśród kilkunastu > dziewczynek i swoim zwyczajem nadawało na pełnej mocy, czego sygnałem była > szybko ruszajaca się buzia. Nawet nie zauważyło zrozpaczonej matki, > machającej do niego zza drzwi... Smętnie powlokłam się do domu, porzucona, > odepchnięta i zła. > > Nie wiem, ja żadnych takich uczuć nie doświadczyłam, cieszyłam się, że Młody nie rozpacza i się nie boi. A jeszcze bardziej się cieszyłam, jak po południu wyszedł uśmiechnięty z sali, a na mój widok uśmiechnął się jeszcze szerzej :) Pozdrawiam, JoannElle -- Sama nie rozumiem, skąd to mi się bierze, że jestem mitologiczne zwierzę, ni to świniobyk, ni to kotopies, w ogóle z innych stron (...) GG:2137641
Nie należy tutaj moim zdaniem lekceważyć faktu, że utwór ten pochodzi z okresu (gdzieś między 1839 a 1840 rokiem), kiedy Mickiewicz twierdził, iż rozmawia z Napoleonem (!). Prorok jest wcześniejszy. Pochodzi prawdopodobnie z 1826 roku. Został napisany po „okrutnej rozprawie z dekabrystami” i miał – według relacji przyjaciół
Poszła Tola na wagary Wyliczanki i rymowanki Poszła Tola na wagary, Wzięła z sobą plecak stary, A w plecaku dziura była, Prawie wszystko pogubiła. Co w plecaku jeszcze tkwi, Powiesz teraz właśnie ty… ← poprzedni wierszyk | następny wierszyk → ← poprzednia lista | następna lista → ↑ gC6Kr. 288 44 387 224 313 158 489 6 188

poszła ola do przedszkola tekst